poniedziałek, 27 maja 2013

Three

Obudził mnie rano budzik. W końcu to październik i szkoła była. Jak co ranek, sprawdziłam czy Justin do mnie nie napisał.
Napisał. Jak zwykle uśmiechnęłam się. Zawsze to robię, gdy czytam te słodkie sms'y od niego.
Ten miał taką treść:
Cześć Hope :* Mam już plany na dziś, mam nadzieję, że Ci się spodobają. Odpisz jeśli nie śpisz, lub  gdy się obudzisz. 
Odpisałam: 
Hej :* Miło, że planujesz każdy dzień spędzony ze mną. Nie mogę się doczekać. Tęsknię, o której się zobaczymy?
Justin napisał:
Też tęsknię. Słodka moja, przecież wiesz, że chcę spędzić z Tobą wszystkie dni, po mimo tego, że masz 16 lat. Hmm, mogę przyjechać za godzinę?  Będziesz już gotowa?
Ja:
Pogadamy o tym gdy się zobaczymy, dobrze? Tak, będę gotowa, lecę już się ogarnąć i będę czekać.  
Na co Justin odpisał:
Okej, szykuj się, nie przeszkadzam już, chcę żebyś była gotowa. Tak, porozmawiamy gdy się spotkamy.
Nie odpisałam i pobiegłam szybko włączyć prostownice. Włączyłam, po czym poszłam do kuchni, zjadłam kanapkę, umyłam zęby, ogarnęłam makijaż i koleinie zaczęłam prostować włosy. Po 30 minutach górę miałam już ogarniętą. Szybko znalazłam jakieś ciuchy i ubrałam je. Potem pogadałam chwilę z Juliett, bo Alexa nie było w domu. Juli obchodziła urodziny za 7 dni, czyli 8 października. Chciałabym spędzić z nią więcej czasu, więc pogadałam z nią o jej dniu, o jej urodzinach. Nim się obejrzałam zleciała godzina. Nagle do domu wszedł Justin.
- Cześć Hope.
- Hejka Jus.
Dał buziaka, następnie podał rękę Julliet i powiedział do niej:
- Hej Juliett, jak tam? 
- No cześć Justin -  jak zawsze gdy go widzi, zaczęła się uśmiechać. - Jest okej, a u Ciebie gwiazdo?
- Hahaahah. Jest super, zwłaszcza dziś, bo porywam twoją siostrę. Hope! Gotowa? - zapytał.
- Skoczę aby jeszcze na chwilę do pokoju  i może jechać. - odpowiedziałam.
- Okej. 
- Ooo. A gdzie ją porywasz? - zaczęła się śmiać - mam nadzieję, że oddasz nam ją potem hahahah.
- Oczywiście, że oddam - uśmiechnął się - wróci wieczorem.
- Mam taką nadzieję Justin, bo inaczej pogadamy w inny sposób.
Obydwoje zaczęli się śmiać. Justin i Juliett zawsze lubili żartować, odkąd tylko go poznała. Justin w końcu często do mnie przyjeżdżał.
- Jestem gotowa, możemy jechać. - powiedziałam.
- Okej.  - odpowiedział Justin, po czym przytulił Jul i pożegnał się z nią.
Już prawie wychodziliśmy i nagle Justin spytał:
- Hope, a co z woją siostrą? Twoich rodziców nie ma w domu?
- O kurczę, zapomniałam.
- To co robimy? - zapytał martwiąc się o moją siostrzyczkę. - Bierzemy ją ze sobą?
- Jeśli się zgodzisz. - odrzekłam
- Przecież to twoja siostra. Jasne, bierzemy ją z nami.
Poszłam powiedzieć Juliett żeby się ubrała, bo wychodzimy. Szybko wskoczyła w jakieś ubrania i wyszliśmy. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam Jusa.
- Najpierw do centrum z Juli, później odwieziemy ją do domu i zrealizujemy dalsze plany dotyczące naszego  wspólnego dnia. Okej? - odpowiedział.
Zgodziłam się. Byliśmy w centrum około 2 godzin, potem zadzwoniłam do mamy. Gdy powiedziała, że już wróciła, zawieźliśmy siostrę do domu. Wróciliśmy z powrotem do centrum i  poszliśmy na lody. Wspomniałam temat urodzin Jul i wtedy Justin zasugerował, że możemy coś dla niej kupić i przechować to u niego.
opisuję ten dzień, bo należał on do najlepszych dni spędzonych z Justinem 
w całym moim życiu.

Pojechaliśmy na zakupy, zwiedzaliśmy różne sklepy, objechaliśmy 7 galerii by znaleźć prezent dla niej. W końcu znaleźliśmy. Kupiliśmy jej ulubione komiksy, Juliett je uwielbia. Także płytę Seleny Gomez w dodatku z plakatami piosenkarki i jakąś lalkę. Juli jest fanką Seleny, więc nie widziałam problemu w kupieniu tych rzeczy. Chciałam uszczęśliwić moją siostrę. 
Po zakupach pojechaliśmy na plażę. Opalaliśmy i kąpaliśmy się około 3 godzin. Potem Justin zabrał mnie do jego wytwórni muzycznej. Nagrywali dziś piosenkę pod tytułem  As long as you love me  do płyty Believe. Spodobała mi się ta piosenka. Wychodziła już drugiego dnia, więc mogłam słuchać jej cały czas. Byłam uzależniona od jego muzyki, byłam po części fanką jego muzyki, ale też fanką jego serca. Muzyka to tylko dodatek, do tego co czuję do Justina. Sława jest dużo mniej ważna, niż jego miłość, szczęście... jego uśmiech. Justin po nagraniu piosenki zabrał mnie do domu, czyli to było tak koło 18:30. Zjedliśmy u niego kolację no i pogadaliśmy o tym, co napisał w sms'ie. Trochę się bałam, ale poszło łatwo. Wszystko powiedzieliśmy sobie otwarcie, ot tak, prosto z mostu, tak jak czujemy. Kochamy się bardzo, on już jest dorosły. Dobrze, że ja mam prawo do decydowania za siebie. Wierzymy, że już  zawsze  wszystko będzie dobrze. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Bynajmniej, tak czujemy. Kocham go tak jak on mnie i mam nadzieję, że tak już zostanie. Po rozmowie zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że nocuję u Jusa. W końcu mam 16 lat i w połowie sama decyduję co chcę robić. Mama to potwierdziła i zgodziła się, abym została u niego. Siedzimy sobie z Justinem w salonie i oglądamy jakieś komedie. Zapadła cisza. Pierwszy raz się nudziliśmy ze sobą. W końcu Justin odezwał się i mówi: 
- Może pojedziemy do kina?
- Nie sądzisz, że jes już za późno? - odpowiedziałam.
- Proszę. Ten dzień się jeszcze nie skończył słonko. Mamy do zrealizowania jeszcze mój dalszy plan. - mówił.
-Zgodziłam się i pojechaliśmy.  Gdy dotarliśmy na miejsce, wchodząc do pomieszczenia, nie wierzyłam, że to kino. Było pusto. Tylko ja, Justin i kilku pracowników. Zaprowadzili nas do sali kinowej. Wchodząc, coraz bardziej nie wiedziałam co jest grane. 
- Justin, co jest? Nie widzisz, że jest pusto? Chyba jest zamknięte... - powiedziałam.
- Nie bój się. To jest tylko dla nas... - odpowiedział i uśmiechnął się. 
To było słodkie, bardzo słodkie. W tle zaczęły lecieć jakieś romantyczne piosenki... Justin to wielki romantyk. Uśmiechnął się, pocałował mnie. Weszliśmy do sali, w której było pusto. Zero foteli, nic. Justin obrócił się na chwilę i rozmawiał z kimś z obsługi kinowej. Ta osoba gdzieś nas prowadziła...
- Dokąd idziemy? - zapytałam z ciekawości.
- Do innej sali, czeka tam na nas film. - odpowiedział, objął mnie i poszliśmy.
W kolejnej sali były tylko 2 miejsca, dla nas. Usiedliśmy.
- Jesteś gotowa? -  zapytał z uśmiechem w oczach.
Przytaknęłam odpowiadając tak. Pocałował mnie, po czym krzyknął:
- Możecie puścić film!
Na ekranie pojawił się napis... a w moim sercu łzy.
Kochana Hope.
Dziękuję za to, że jesteś. 
Za to, że codziennie możesz dawać mi swój uśmiech.
Za to, że znamy się od 3 lat. 
Te 3 lata były najpiękniejszymi dniami mojego życia.
Dlaczego? 
Bo każdy dzień mogłem spędzić z Tobą.
Znamy się dokładnie 3 lata, 3 miesiące i 1 dzień. 
Cieszę się, że napisałaś do mnie 1 sierpnia 2009 roku.
Inaczej nigdy bym cię nie poznał.
Nasza przyhjaźń trwała 3 lata.
Potem w nas obu narodziło się większe uczucie.
Jesteśmy w związku już 3 miesiące.
Te dwie trójki, które nas łączą, są dziś specjalne.
Te 3 lata... 3 miesiące...
Dlaczego?
Dowiesz się oglądając film, który dla nas przygotowałem. 
    


Rozpłakałam się. To było wzruszające.
- Hope, nie płacz. - powiedział Jus, przytulił mnie i pocałował w czółko.
- Justin, to takie kochane. Dziękuję ci... - odpowiedziałam i pocałowałam go. 
Wytarł moje łzy chusteczką i przytulił mnie. Zaczął się film. Była to sklejka naszych zdjęć z napisami, potem filmy, które razem nagrywaliśmy. To było wspaniałe. 
Po filmie wróciliśmy do poprzedniej sali, gdzie czekała na nas kolacja. W środku sali, między fotelami był stół, podeszliśmy do niego. Odsunął krzesło abym mogła usiąść, po czym wsunął je z powrotem gdy już na nim siedziałam. Kochany.  Usiedliśmy razem i rozmawialiśmy. Cudna kolacja.
Wybiła 22. Wróciliśmy do domu Justina, wzięliśmy prysznic i poszliśmy spać. 
Ten dzień był kolejnym wyjątkowym dniem. Było na prawdę idealnie. Jedynie jak teraz mogło być, to coraz lepiej... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz