poniedziałek, 27 maja 2013

One




Mam na imię Hope. Mieszkam w Canadzie w Cambridge. Przed pięcioma latami mieszkałam w Ameryce Północnej w Nowym Jorku. Teraz mam 17 lat i nie do końca poukładane życie. Jestem brunetką o niebieskich oczach, jestem też wysoka, i dosyć szczupła.
Kiedyś moje życie było bardzo kolorowe. Dzieciństwo miałam wprost wspaniałe. Przyjaciele, rodzina. Wspaniały dom, w którym mieszkałam z rodzicami oraz rodzeństwem. Mam młodszą siostrę i starszego brata. Siostra ma na imię Juliett a brat Alex. Juliett ma 12 lat, Alex 19. Mieszkaliśmy w bardzo dużym, pięknym, luksusowym domu, aż do pewnego dnia. Gdy miałam 12 lat rodzice rozwiedli się. Majątek naszych dziadków podzieli na pół i zostało z tego nie wiele. Tata wyprowadził się z naszego domu, nie chciał żeby cokolwiek łączyło go z naszą mamą. Mama postanowiła sprzedać ville, ale okazało się, że jakieś prawa jej na to nie pozwalają. Któregoś dnia, gdy zabrakło nam pieniędzy odłączyli nam wodę i prąd. Parę dni nie mieliśmy nic. Głodowaliśmy. Aż jednego dnia, w którym niczego nigdy byśmy się nie spodziewali, włączyli prąd i podłączyli wodę. Mama, ja i moje rodzeństwo byliśmy zaskoczeni. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Po 30 minutach, do domu wszedł tata. Zapłacił za wszystko i znów przez jakiś okres czasu mogliśmy żyć normalnie. Jednak nie mieszkał z nami. Jego kochanka, przez którą rodzice się rozwiedli poprosiła go, by nam pomógł. Włączyli nam wszystko na 2 miesiące ( tak było na papierach ). 14 lipca włączyłam tv, bo chciałam obejrzeć swój ulubiony film, który z resztą oglądałam codziennie. Włączyłam kanał, na którym on leciał i były tam wiadomości. Nie chciało mi się do końca ich oglądać, więc poszłam zrobić sobie płatki, przywitać się z Alexem i Juliett i wróciłam z powrotem na kanapę. Chwilę oglądając telewizor i skacząc po kanałach zostawiłam na jakimś programie muzycznym. Nazywał się ' New Pop Star ' ( Nowa gwiazda popu ). Usłyszałam tam jakiegoś chłopaka, miał całkiem ładny głos i ogólnie był przystojny. Spodobał mi się. Słuchałam przez chwilę piosenki, którą napisał i gdy się skończyła próbowałam wychwycić jak nazywał się ten chłopak. Czekałam i po 5 minutach był z nim wywiad. Nazywał się Justin Bieber, a jego muzyka trafiała do mojego serca. Był tylko o 2 lata straszy, ale miał wielki talent. Okazało się, że odkrył go Scooter Braun na You Tube, na kanale ' kidrauhl '... Scooter to największy oraz najlepszy menager na całym świecie. To wspaniałe, że odkrył takiego chłopaka jak Justin. W trakcie oglądania przybiegła do mnie mama i poprosiła żebym przełączyła kanał na wiadomości, bo podobno było tam coś ważnego. Szybko podałam jej pilota i poszłam odłożyć talerz. Gdy przyszłam, mama była cała zapłakana. Spytałam ją o co chodzi. 
- Mamo, co się stało? 
-Hope... - wyjąkała mama - już jutro tornado zburzy wszystko co mamy...
Zamilkłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przestraszyłam się.
-Co mamo? Ale jak to?
- Tak to. Słyszałam w radiu, że będzie ważny komunikat w telewizji więc szybko przybiegłam...
-Mamo, to się nie może stać, to nie prawda... Nie wkręcaj Mnie!
-Hope, nie mam powodu żeby cię wkręcać, to nie powód do żartów. Trzeba jak najszybciej zadzwonić do Damona, myślę że on nam pomoże. 
-Pójdę po telefon.
Poszłam po telefon mamy i podałam go jej. Mama zadzwoniła do taty i poprosiła go by przyjechał. Z tego co wiem, ich rozmowa wyglądała chyba tak: 
-Damon, proszę przyjedź. Jutro będzie tornado, boję się o nasze dzieci i o nasz dom. Mamy tyle cennych rzeczy...
-Elena, przepraszam cię, ale to nie jest już nasz dom, jedyne co nas łączy to dzieci. Przyjadę i pomogę ci znieść wszystkie rzeczy do schronu. Jedź do banku po pieniądze i je też schowaj. 
-Czekam...
Zapowiadało się najgorsze tornado na świecie. Tata przyjechał po pół godziny od tego jak mama zadzwoniła. Wieczorem wszystkie potrzebne rzeczy były już w schronie. Przyjechała także Anna. Oficjalna narzeczona ojca. Pomagała rodzicom razem z Alexem. Ja i Juliett przenosiłyśmy te mniej ciężkie rzeczy, no ale do wieczora się wyrobiliśmy. Nadeszła północ. Mama pomyślała, że dobrze by było gdyby Anna i Damon zostali u nas, bo u nich nie ma schronu, a mieszkają w hotelu. Zgodzili się. Rano nie chciałam się budzić, miałam przesłodki sen. Był w nim ten chłopak z tv... Jak on miał na imię... A tak. Justin. Śniło mi się, że się ze mną zaprzyjaźnił... Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale to tylko sen. Obudziła mnie mama. 
-Hope, obudź Juliett, ja obudzę Alexa.
-Ale po co mamo? 
-Tata poszedł sprawdzić czy coś się dzieje, a ja nie chcę zostać sama z Anną. 
Poszłam zatem obudzić Juliett, ale tego nie zrobiłam...
-Mamo!!!
-Hope! Co się dzieje?
-Spójrz na Juliett, jest cała czerwona!
-Spokojnie, pójdę po apteczkę zmierzę jej gorączkę.
I w tym momencie wtrąciła się Anna.
- Proszę, apteczka. - rzekła Anna.
-Dziękuję. - opowiedziała mama z niechęcią do rozmowy.
-Może ja to zrobię? Jestem lekarzem. Pracuję w największym szpitalu w NY. - kontynuowała rozmowę An.
-Skoro chcesz. 
-Mamo, chodźmy do Alexa. - powiedziałam.
I poszłyśmy. Po chwili wrócił tata i podszedł do An. Pocałował ją i spytał co robi, a ona odpowiedziała się, że martwi się o Juliett. Tata nie zainteresował się jej zdrowiem zbytnio i podbiegł do mamy. Zaczęli rozmawiać. 
-El, tornado jest coraz bliżej i coś dzieje się z Juliett.
-Wiem, że coś się z nią dzieje, ale Anna się już nią zajęła.
Po czym odeszła od taty i podeszła do Alexa i do mnie. 
-Tata powiedział, że tornado jest coraz bliżej, przytulcie się i nie bójcie. 
-Okej mamo. - powiedział Alex. 
Minął cały dzień, tornado minęło. Wyszliśmy ze schronu i załamaliśmy się wszyscy. Tornado zniszczyło wszystko co mieliśmy. Dom, auto, ogród, ulicę. Na szczęście zostały nam pieniądze, za które mogliśmy wynająć jakieś mieszkanie w bloku. Tata i Anna wyprowadzili się z hotelu, na jakiś czas i zamieszkali z nami. 
Razem mieliśmy więcej pieniędzy. Wyprowadziliśmy się do Canady, tam było bezpieczniej. Mniej trąb powietrznych i innych strasznych zjawisk atmosferycznych. Zamieszkaliśmy w Toronto, po paru latach trochę się pozmieniało i mieszkaliśmy w Cambridge. Anna chciała iść z Juliett do lekarza, mama się zgodziła, ponieważ ona chciała poszukać pracy i pojechała z Ann na miasto. Ja, Alex i tata zostaliśmy w domu. Potem gdy one wróciły, okazało się, że Juliett ma problem z oddychaniem w ciemnych i ciasnych miejscach, ale już jest dobrze. Nasz nowy dom jest nawet duży. Starczyło na wykupienie prawdziwego domu, z ogrodem, więc nie mieszkamy w bloku. Rodzice sprzedali zegarek babci, który był warty 260 tyś $ ( dolarów ). Więc już mieliśmy więcej pieniędzy. Mieliśmy też inne rzeczy, ale tata powiedział, że sprzedają je w czarnej godzinie.
Pewnego dnia chciałam zadzwonić do mojej przyjaciółki, Jennifer. Wzięłam telefon w rękę i zadzwoniłam na jej numer. Odebrała jej babcia, przeraziłam się. Rozpoczęła się rozmowa. 
- Jenn? 
-Nie, tu babcia Jennifer, Amanda. Kto mówi?
-Tutaj Hope. Co z Jenn? Mogę z nią porozmawiać? Tęsknię za nią. - powiedziałam.
-Przykro mi Hope... Jennifer... ugh... ona... Ona nie żyje.
Upuściłam telefon i zaczęłam płakać. Jennifer była moją najbliższą przyjaciółką... Zaczęła się katastrofa mojego życia - od śmierci mojej przyjaciółki. 
-Hope, jesteś tam? - zapytała babcia Jenn.
- Tak, jestem... - odpowiedziałam. - przepraszam, że pytam, ale co się stało Jenn? 
-Nie przepraszaj kochana... Pamiętasz tornado ' Caterina ' rok temu? 
-O proszę... Tylko nie to...
-Przykro mi... Jennifer poszła się spotkać z Jesicą, namawialiśmy ją, by nie szła, ale znasz Jenn. Zawsze robi swoje.  
-Chwila... To znaczy, że Jes też?
-Przykro mi Hope... Ale tak.
-Przepraszam, ale nie mogę już o tym rozmawiać. Muszę iść, mama mnie woła. 
Rozłączyłam się. Okłamałam panią Amandę, ale nie chciałam już rozmawiać. Umarły dwie najbliższe mi osoby, te poza rodziną, chociaż je też można było nazwać siostrami. 
Nie miałam już na nic ochoty tego dnia. Poszłam spać, nie chciałam się budzić... Musiałam, ale nie chciałam. Kolejnego dnia rano, powiedziałam o wszystkim mamie. Powiedziała, że mam się nie martwić, i że wszystko będzie okej.
-Hope, trzeba mieć nadzieję. - powiedziała mama.
I dopiero w tym momencie, zrozumiałam jaką ważną część w moim życiu ma moje imię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz